|
Wydaje mi się , że pacyfizm jest dla wszystkich... Przynajmniej dla tych, dla których wojny i przemoc to nie rozwiązanie konfliktu, prędzej pogłębienie nienawiści. Zawsze mi się wydawało że 'dobrego pacyfistę' powinno cechować własnie brak nienawiści w stosunku do ludzi, zwierząt itp.
I to wszystko nie zależy od tego jakie choćby moralne podejście mamy do życia, w co wierzymy.
Wydaje mi się że to jest jak z każdą subkulturą, przecież można być np. punkiem a nie mieć irokeza i wszedzie znaków anarchii itp.
Wyraźną różnicą między subkulturą a pacyfizmem jest pewna granica w tym 2. W subkulturach nie ma żadnych ograniczeń, a w pacyfiźmie choćby to że nie można nienawidzieć <oczywiscie wg.mnie>.
Przez długi czas wydawało mi się, że zostałam pacyfistką. Wojny i przemoc zawsze były dla mnie czymś nieludzkim, byłam temu przeciwna.
Zastanawiam się czy jest w tym jakaś granica... I że tak łatwo ją przekroczyć. Zdałam sobie sprawę, że jest osoba ktorej 'bardzo nielubie'<zeby nie powiedziec ze nienawidze> za to co mi zrobila, na dodatek z mojej 'bliskiej' rodziny. Być może granicę już przekroczyłam, ale sama juz nie wiem co o tym mysleć... Ktos ma jakiś pomysł?
Pozdrawiam =* |
|
|
|